Ostatnimi czasy bywałam w wielu miejscach w Moskwie o najróżniejszych porach. Jeden z wieczorów zastał mnie na Elektrozawodzkiej, w pobliżu jednego z wielu dworców pociągów podmiejskich. Powoli wyłaniając się z czeluści metra usłyszałam ten oto głos:
Jego właścicielka zachwalała niesamowite okazje w likwidowanym właśnie sklepie. Stała na niewielkim kamiennym podwyższeniu i obracała się wokół własnej osi próbując dotrzeć do jak największej liczby potencjalnych klientów.
Taki sposób promocji produktów i usług jest w Moskwie niezwykle powszechny. Zdeformowane megafonami głosy oblepiają przechodniów na każdym rogu powoli sącząc w nich swoje przesłanie, aż w końcu pewnego dnia bezbronne ofiary agresywnego marketingu zdają sobie sprawę, że przemykają ulicami Moskwy w rym mruczanego pod nosem – bez powodu i wbrew własnej woli – zapisanego na zawsze w podświadomości zaśpiewu „juristy, adwokaty, biezpłatnyje konsultacji„. Dzisiejsza bohaterka wyróżnia się jednak bardzo na tle innych podobnych jej ulicznych sprzedawców. Nigdy nie słyszałam żeby ktokolwiek próbował ściągnąć klientów z taką desperacją w głosie. Jej determinacja każe mi podejrzewać, że w grę wchodzi tu jakaś dramatyczna sytuacja. Mam nadzieję, że rzecz idzie o wyzwanie, plan, projekt, ambicję, a nie brak bytowych podstaw – i mam też nadzieję, że jej się udało. Taka determinacja zasługuje na nagrodę.
Przypominam, że Samowar możecie znaleźć na facebooku, instagramie i bloglovin’ a ten wpis, jeśli macie ochotę, możecie również dodać do swojej listy lektur na pinterest: