Powinnam pisać więcej – i znów jestem w drodze. A zatem co kilka dni będę pisać krótką notkę z podróży i umieszczać ją tu właśnie, oddając uwadze drogich czytelników. Proszę mnie pilnować, proszę się dopominać, bo ubiegające terminy wydają się być jedyną motywacją jaką zdolna jestem zrozumieć.


Cmentarzysko zdjęć niezrobionych.

Fotografowanie codziennego życia zwyczajnych ludzi i ich zwyczajnych dni ma dla mnie wielką wartość. Należy schodzić z ubitego szlaku i oddawać rozwijającemu się na naszych oczach spektaklowi życia uwagę, na jaką zasługuje. Z drugiej strony, z natury unikam konfrontacji, cenię prywatność swoją i innych. Chodząc po ulicach często więc widzę gotowe zdjęcia, których nie robię. Nie chcę, żeby błysk obiektywu zmienił to, co się dzieje. Nie chcę, żeby bohaterowie moich nieistniejących zdjęć poczuli się obnażeni, potraktowani instrumentalnie, nie chcę żeby uznali mnie za gringę z aparatem chodzącą po zoo. Niektóre ze zdjęć, których nie zrobiłam, przychodzą i odchodzą, widzę je i za chwilę zapominam – inne męczą mnie trochę dłużej. Poniżej przedstawiam fotografie, których nie zrobiłam w miasteczku Tequila w stanie Jalisco.

#1 Dama w kapeluszu.

Miałam trochę czasu do zabicia przed odjazdem autobusu. Zobaczyłam, co było do zobaczenia w centrum. Byłam w wytwórni tequili. Widziałam starówkę. Odbiłam więc spokojnym krokiem w kierunku ulic mieszkalnych. Chodziłam wąskimi, kolorowymi, meksykańskimi uliczkami, kiwając czasem głową przechodniom albo przyglądając się dokładnie moim stopom, pogrążona w zupełnie niepotrzebnie poplątanych myślach. Idąc tak i patrząc pod nogi zderzyłam się prawie z dwiema starszymi paniami rozmawiającymi sobie spokojnie i zajmującymi prawie cały chodnik. Nie pamiętam za wiele o pierwszej z nich, zwróconej do mnie plecami – druga za to została bohaterką fotografii, której nie zrobiłam. Równie dobrze mogłam była wpaść na nią pod jakimś blokiem w Częstochowie. Jej krótkie, kręcone włosy ufarbowane na brązowo, jej wąskie wargi i małe, śmiejące się oczy dały jej wygląd polskiej babci w sile wieku. Starsza pani była ode mnie niższa, nie pomógł jej nawet kapelusz. Miała na sobie elegancką, żółto-pomarańczową garsonkę z obszytymi czarną wstążką brzegami i kapelusz w tych samych kolorach do kompletu. Starsza pani opierała się jednym ramieniem o pomarańczową ścianę, zwrócona i do niej, i do mnie, nieco pod kątem. Kiedy przechodziłam spojrzała prosto na mnie, przechyliła nieco głowę i się uśmiechnęła – i to właśnie jest fotografia, której nie zrobiłam.

#2 Bunt

W większości Meksykańskich domów nie ma garaży, jest tylko miejsce na samochód zajmujące większość przestrzeni przed domem. Czasami właściciele budują nad nim pokój i odgradzają taki pół-garaż od ulicy metalową bramą. Idąc bez celu zajrzałam do jednego z nich. W środku stał zaparkowany poważny quad, obudowany metalową ramą, pomalowany w maskujące wzory w kolorze khaki. W quadzie natomiast na miejscu kierowcy siedziała rozczochrana dziewczynka w różowej bluzce i oglądała jakiś film w telefonie. Kiedy przechodziłam spojrzała na mnie zaskoczona – i to właśnie jest zdjęcie, którego nie zrobiłam.


Kilka zdjęć jednak zrobiłam:

Market in the town of Tequila, Jalisco, Mexico

A market in the town of Tequila, Jalisco, Mexico

Shoeshiner in Tequila, Jalisco, Mexico

Market in the town of Tequila, Jalisco, Mexico


Dopominać się o regularne wpisy można nie dając mi spokoju na facebooku i instagramie albo w komentarzach poniżej. Czy za Wami też chodzą jakieś niezrobione zdjęcia?

The Flying Update

Latająca Poczta