Kurska to jeden z większych węzłów komunikacyjnych Moskwy. Trzy linie metra krzyżują się tu z niezliczoną ilością linii pociągów podmiejskich i dalekobieżnych. W nieprzebranych czeluściach potrójnej stacji metra wiecznie jest więc jak w ulu. Pewnego dnia, przepychana między jednym westybulem a drugim, po drodze z bardzo długich schodów ruchomych na nieco dłuższe ruchome schody usłyszałam koncert, który Wy usłyszycie za moment. Centrum Moskwy na kilka chwil zmieniło się w targ w jakimś dalekim kraju. Zdawało mi się, że niemal słyszę szum rozmów sprzedawców i kupujących, czuję zapach przypraw, widzę rozciągającą się dookoła pustynię. Będę nieskończnie wdzięczną, jeśli ktoś z Czytelników łaskaw będzie wyprowadzić mnie z mojej naiwnej ignorancji i oświecić mnie co to za instrument i skąd pochodzi. Tymczasem jednak zapraszam w podróż w moje niedoinformowane daleko, z której brutalnie zawróciły mnie schody ruchome, unosząc mnie z powrotem w moskiewską codzienność.