W sposób ewidentny odnoszę porażkę w wypełnianiu mojego noworocznego postanowienia o pojawianiu się tutaj w miarę regularnie. Mam jeszcze pół roku, żeby to nadrobić. Tymczasem przedstawiam Czytelnikom krótką notatkę z wycieczki, na którą wybrałam się półtora miesiąca temu.
Rosyjskie władze zawsze hojnie darzyły swoich obywateli świętami państwowymi. Okazji do przypomnienia o wielkości Ojczyzny i celebrowania tejże na daczach i w baniach nigdy za wiele, nieprawdaż? Okazawszy się nagle z kilkoma dniami wolnego nabrałam ochoty na wycieczkę i zupełnie niespodziewanie wybrałam do Petersburga. Warto wspomnieć, że chociaż dla większości Rosjan Święto Pracy to poprostu dodatkowa sobota, dla rosyjskich komunistów to święto najwyższej rangi, które próbują obchodzić tak, jakby Związek Radziecki nigdy nie upadł. Komuniści w Rosji to jednak siła podzielona, i dlatego pierwszego maja przed Sobór Isaakiewski w samym sercu dotarły trzy równoległe, niezależne pochody:
[supsystic-gallery id=2]
Pierwszy maja wydaje się być dobrym dniem na różnego rodzaju demonstracje. Na Newskim Prospekcie, zupełnie niedaleko od komunistów, swój wiec urządzili proputiniści:
Zdobyłam się na odwagę żeby porozmawiać z dźentelmenem w kapeluszu. Powiedział, że często demonstrują w weekendy i inne dni wolne od pracy, bo bronią ojczyzny – a taka sprawa nie zna odpoczynku. Rozdawali pamflety głoszące, że frakcje reakcyjne w Dumie sabotują oświecone decyzje Putina i że w związku z tym, jak głosi jeden z ich plakatów, ten powinien mieć władzę absolutną, żeby poprowadzić kraj ku świetlanej przyszłości. Według danych Centrum Lewady, w maju poparcie społeczne Putina sięgało 80% – nasuwa się pytanie: co oni tam jeszcze robią?
Petersburg słynie ze swoich bram. Wiele z nich wygląda na nieco zastałe i nieużywane, dlatego wielu mieszkańców mieszczących się za nimi kamienic wywiesza tabliczki z napisem „Nie parkowć! Brama w użyciu!”. Oto moja mała ich kolekcja:
[supsystic-gallery id=3 position=center]
Petersburg to dla mnie jednak przede wszystkim wielogodzinne wędrówki bez myśli i bez celu, wzorem wszystkich bohaterów literatury Złotego Wieku:
P.S. Moja wycieczka do Petersburga była zupełnie niespodziewana i całkowicie niezaplanowana. Bilety na pociągi dawno się skończyły, pojechałam więc blabla autem, które okazało się autobusem, który okazał się marszrutką, a wróciłam blabla autem, które okazało się niewygodnym miniwanem. Ta przypadkowość, brak planu i ogólne niezorganizowanie szalenie mi się spodobały. Chcę jeszcze, czuję mrowienie w koniuszkach palców – coś z tego będzie!