Dwa razy w tygodniu wcześnie rano przechodzę obok budynku widocznego na poniższym zdjęciu. To Sobór Chrystusa Zbawiciela, budynek, którego historia koncentruje w sobie tragiczne losy Rosji i rosyjskiej cerkwi ostatnich dwóch stuleci: carski przepych, okrucieństwo i absurdalność stalinizmu, praktyczną tymczasowość późnego komunizmu i powrót do carskiego przepychu. To też budynek, który działa mi na nerwy za każdym razem, kiedy go widzę i którego istnienia nie rozumiem.

Christ the Saviour.
Christ the Saviour.
Świątynia proletariatu

Powstał jako wotum dziękczynne za zwycięstwo nad Napoleonem w 1812 roku, ale ze względu na afery korupcyjne i roztrwonienie przeznaczonych na niego (a zebranych wśród ludu) pieniędzy oddano go do użytku dopiero pięćdziesiąt lat później, w 1883. Stał tak sobie, przez nikogo nie niepokojony przez kolejne sześćdziesiąt lat dopóki Stalin nie zarządził, w ramach systemowej walki z religią, jego wysadzenia, żeby zrobić miejsce na tę uroczą budowlę:

z16952651Q,Palac-Rad
Pałac Rad, Moskwa. Źródło:http://bi.gazeta.pl/im/4b/2a/10/z16952651Q,Palac-Rad.jpg

To Pałac Rad, budynek, który miał uświadomić europejskiemu proletariatowi potęgę komunizmu w Związku Sowieckim. Miał mieć 415 metrów wysokości. Palec Lenina miał być długi na sześć metrów, jego stopa – na czternaście. Absurdy stalinizmu.

Worker and peasant, Statue of Liberty and Lenin, for scale. Source:http://gadzetomania.pl/4945,niezwykle-konstrukcje-cz-11-palac-rad-najwyzszy-budynek-swiata
Worker and peasant, Statue of Liberty and Lenin, for scale. Source:http://gadzetomania.pl/4945,niezwykle-konstrukcje-cz-11-palac-rad-najwyzszy-budynek-swiata
Siły i zamiary

Plany budowy pałacu pokrzyżował wybuch wojny, wylano tylko fundamenty. Przez długie lata na pustym placu działał gigantyczny odkryty basen czynny cały rok – wodę podgrzewano. W latach dziewięćdziesiątych Sobór postanowiono odbudować. Pieniądze na ten cel zebrano wśród moskiewskich przedsiębiorców. Plotka głosi, że była to dla nich propozycja nie do odrzucenia. Prace zakończono w roku 2000 i od tamtej pory jest to najważniejsza cerkiew w kraju. Putin i inni ważni politycy pojawiają się tu na nabożeństwach z okazji najważniejszych świąt – nastąpił powrót do carskiego przepychu.

Rosja a  przyczyny

Oglądam ten biały, marmurowy moloch co najmniej cztery razy w tygodniu i wciąż nie mogę się nadziwić, że zbudowano go od nowa w kraju boleśnie przeżywającym zmianę systemu, w kraju deficytu, w kraju w powijakach. Dlaczego, ze wszystkich możliwych szczytnych celów, wybrano właśnie ten? Gdy go zniszczono, Chram miał tylko nieco ponad pięćdziesiąt lat – nie był więc pomnikiem historii. Oryginał wyburzono wiele, wiele lat wcześniej, niewielu zostało Rosjan, którzy by go pamiętali. Nie został zniszczony przez dopiero co pokonanego wroga narodu jak warszawska starówka (stosunek Rosjan do stalinizmu do tej pory pozostaje co najmniej niejasny). Nie został odbudowany z ruin czy pozostałości – wzniesiono go od zera. Na wszystkie te pytania nasuwa mi się tylko jedna odpowiedź – wzniesiono go na pokaz. Wzniesiono go, żeby odbudowujący się rząd dusz podtrzymał chwiejący się w posadach rząd ciał.

Wzniesiono go niby dla ludu i niby z woli ludu, ale – jak to zwykle w Rosji bywa – władza  i lud funkcjonują na równoległych, nieprzecinających się płaszczyznach (a władza kościelna i władza cywilna to, w zgodzie z prawosławną tradycją, w zasadzie jedno i to samo). Widać to szczególnie w rosyjskiej cerkwii. Nabożeństwa odbywają się w języku dla wiernych niezrozumiałym, są bardzo długie i żmudne: mogą trwać nawet po kilka godzin, a w czasie ich trwania wiernym nie wolno usiąść (a choćby nawet chcieli, i tak nie mają gdzie); uczestnictwo wymaga od nich zdrowej doli poświęcenia i samodyscypliny. Jednocześnie księża i rytuały nie są wiernym do niczego potrzebne. Starsze panie w kwiecistych hustach i panowie mnący czapki przyłączają się do trwającej pod ikonostasem mszy kiedy tylko mają na to ochotę i odłączają w dowolnym momencie. Powierzają swoje troski ikonom świętych rozrzuconym po całym kościele: kupują i palą cienkie, długie świece z pszczelego wosku, kłaniają się wielokrotnie i żegnają trzy razy, przykładając trzy palce najpierw do prawego, a dopiero potem do lewego ramienia, a potem spokojnie wychodzą, nie zwracając uwagi na śpiewającego za ich plecami batiuszkę.

Cesarzowi co cesarskie…

Proszę mnie źle nie zrozumieć: żywię głęboki szacunek do wszelkich przejawów głębokiej religijności. Mało jest cech, które imponowałyby mi w ludziach bardziej niż ich zdolność do życia według tego, w co wierzą (i nie mam tu na myśli ślepego podążania zbioru nakazów i zakazów, a prawdziwą, świadomą, głęboką wiarę). Każda część mnie natomiast burzy się przeciwko cynicznemu wykorzystywaniu naturalnej, ludzkiej potrzeby wiary w coś po drugiej stronie do własnych, małych celów. W prawosławnych cerkwiach jest Bóg i jest instytucja, i ten pierwszy mało zdaje się mieć wspólnego z drugą.

Christ the Saviour - again.
Christ the Saviour – again.

Przygotowując ten wpis korzystałam z następujących źródeł: 1, 2, 3.

Samowar Ci się spodobał? Powiedz o nim znajomym!

The Flying Update

Latająca Poczta