Gitarzysta w desperacji. Pocztówka dźwiękowa.

Posted on

W Meksyku zaskakująco niewielu ludzi żebrze. Większość z nich znaleźć można w turystycznych regionach kraju, w Cancun czy Puerto Vallarta. W innych częściach kraju ci, którzy w Moskwie czy Warszawie zaczęliby żebrać, tu oferują taką czy inną małą usługę: serwują tacos w porze śniadania, sprzedają przekąski z okna w dużym pokoju albo chociażby gumę do żucia. Są też tacy, którzy parają się muzyką.

Droga do Petersburga. Pocztówka dźwiękowa.

Posted on

Tydzień temu odebrałam nowy paszport. Kiedy urzędniczka dziurkowała wszystkie puste strony i stemplowała „ANULOWANO” na mojej szesnastoletniej twarzy, w koniuszkach palców zamigotały mi dreszcze ekscytacji. Ten paszport towarzyszył mi we wszystkich moich dorosłych i prawie dorosłych poniewierkach. Miałam go ze sobą, jeszcze w liceum, w Kijowie, Lwowie i Żółkwi. Zaoszczędził mi sporo zachodu w Hong Kongu i pozwolił wjechać na Tajwan w mojej pierwszej podróży międzykontynentalnej. Miałam go ze sobą na wycieczce transsyberyjskiej. To ten sam paszport, który nieopatrznie włożyłam do walizki podręcznej kiedy po raz pierwszy jechałam do Edynburga (wtedy jeszcze bardzo serio podchodziłam do polityki jednej torby wprowadzonej przez Ryanair). Miła stewardessa odesłała walizkę razem z paszportem do luku bagażowego, a potem miła policjantka ją za mnie odebrała, żebym mogła przekroczyć granicę. Ten właśnie paszport – chociaż nie ma w nim po tym śladów – towarzyszył mi w dobrych kilkunastu wycieczkach po Unii, bo przez dobre dwa lata był moim jedynym poważnym dowodem tożsamości.

Muzyka ulic. Pocztówka dźwiękowa.

Posted on

Duże miasta, mimo różniących je smaczków, mają ze sobą dużo wspólnego: szalony pęd, piski klaksonów, kobiety w garsonkach, mężczyźni w garniturach, kobiety z dziećmi, hipisi w parkach, inteligencja w księgarniach. Inny stały element miejskiego krajobrazu to wszelkiej maści uliczni muzycy. Jeśli śledzicie blog od jakiegoś czasu zauważyliście pewnie, że mam do nich słabość. Dziś kolejna transza cudowności, na które się natknęłam.

Starszy grajek w dzielnicy finansowej. Pocztówka dźwiękowa.

Posted on

Moskiewskie World Trade Center jeszcze stoi – i tak właśnie się nazywa, World Trade Center, po angielsku. Składa się z kilku połączonych w podziemiach wieżowców z metalu i szła wypełnionych biurami i drogimi butikami. O osiemnastej pracownicy zajmujących te biura banków i korporacji tłumnie wylewają się na ulicę, formując rzekę ludzi w krawatach, i  płyną do najbliższej stacji metra, 1905 goda. Tam, na pochylni prowadzącej z przejścia podziemnego do wejścia do metra, niezależnie od pogody czeka na nich ten pan:

Dziwny instrument na Kurskiej. Pocztówka dźwiękowa.

Posted on

Kurska to jeden z większych węzłów komunikacyjnych Moskwy. Trzy linie metra krzyżują się tu z niezliczoną ilością linii pociągów podmiejskich i dalekobieżnych. W nieprzebranych czeluściach potrójnej stacji metra wiecznie jest więc jak w ulu. Pewnego dnia, przepychana między jednym westybulem a drugim, po drodze z bardzo długich schodów ruchomych na nieco dłuższe ruchome schody usłyszałam koncert, który Wy usłyszycie za moment. Centrum Moskwy na kilka chwil zmieniło się w targ w jakimś dalekim kraju. Zdawało mi się, że niemal słyszę szum rozmów sprzedawców i kupujących, czuję zapach przypraw, widzę rozciągającą się dookoła pustynię. Będę nieskończnie wdzięczną, jeśli ktoś z Czytelników łaskaw będzie wyprowadzić mnie z mojej naiwnej ignorancji i oświecić mnie co to za instrument i skąd pochodzi. Tymczasem jednak zapraszam w podróż w moje niedoinformowane daleko, z której brutalnie zawróciły mnie schody ruchome, unosząc mnie z powrotem w moskiewską codzienność.

Uliczny poeta – pocztówka dźwiękowa

Posted on

Rosyjski jest językiem stworzonym do poezji. Właśnie dlatego – a może zupełnie przez przypadek – poezja jest tu rozrywką dla mas. Trudno jest znaleźć Rosjanina, który nie znałby przynajmniej kilku ulubionych zwrotek na pamięć i nie recytowałby ich przy każdej odpowiedniej (i nieodpowiedniej okazji). Jakiś czas temu, przechadzając się jedną z turystycznych arterii Moskwy natknęłam się na tego oto dżentelmena. Rosja to jedyny kraj, w którym byłam, gdzie deklamuje się wiersze między ulicznymi grajkami i maskotkami restauracji.

Stare i nowe – pocztówka dźwiękowa

Posted on

Po dwóch miesiącach spędzonych w domu z nogą w gipsie (co, nie ukrywam, miało swoje dobre strony) wróciłam do Moskwy, z zapasami entuzjazmu i pomysłów. Cudownie jest znowu móc się ruszać. Wyjeżdżałam z ciemnego, ponurego miasta w środku zimy, a wróciłam do miasta tchnącego wiosną, pełnego zakochanych całujących się w słońcu. Wtorek zastał mnie w WDNH, byłym sowieckim centum wystawienniczym, gdzie nowe i stare schodzą się ze sobą w przedziwne sposoby:

Chram Zbawiciela – pocztówka dźwiękowa.

Posted on

Jakiś czas temu przechodziłam – jak co poniedziałek – obok Chramu Zbawiciela. Było tuż przed ósmą rano, wszystkie dostępne mi o takiej porze okruchy koncentracji skupione były na utrzymaniu mnie w pozycji pionowej i nie wyrżnięciu kozła w koncertowym tańcu na ślizkich schodach do metra i nieodśnieżonych chodnikach. Było ciemno. Dookoła słychać było tylko równe kroki widm, podobnie jak ja zmierzających do pracy na tę zbyt wczesną zmianę. Nagle, o tej szarej, parszywej godzinie gdzieś nad moją głową rozdzwoniły się cerkiewne dzwonki – nie jeden, zwyczajny, głęboki, dudniący dzwon, a kakofonia mniejszych i większych dzwonków, których chaotyczne dźwięki ułożyły się we wspólną melodię: